Historia pewnej miłości - M. microhelia



 Najbardziej żółte z żółtych! 
Mammillaria microhelia - absolutny debiut :D



Co prawda to zdjęcia z przed tygodnia, ale nadal cieszą i dają satysfakcję! Do końca nie mogłam uwierzyć,  że kwiaty będą żółte! Ani, że odrościk zapączkuje przed "matką", ani że tak wypięknieje przez kilka miesięcy u mnie!

A oto jej pokręcona historia:
Kilka lat temu mój teść przyniósł do domu podobny odrościk, wsadził w ziemię i rosło toto a raczej się pompowało paskudnie i mimo pobytu na południowym oknie ciernie środkowe były słabe i przydzielane losowo do dowolnie wybranych areoli. Przez jakieś 2-3 lata była pomijana przeze mnie przy podskubywaniu sukulentów z parapetu teścia. Jakoś niespecjalnie mi się podobała, bo starałam się unikać dużych, odrostujących gatunków... aż do ostatniej wiosny, kiedy to mając przed sobą długi rok zakupowego postu, postanowiłam zadowolić się takim podskubanym odrostem. W bardzo krótkim czasie zaczęło pojawiać się więcej środkowych cierni, aż w końcu przestały być "losowe". Klimat inspektu sprzyjał ich produkcji do tego stopnia, że dziś możemy podziwiać tą piękną czuprynkę i oczywiście kwiaty. Szczęśliwe zakończenie? To jeszcze nie koniec opowieści!
Mój odrościk grzał się w najlepsze na słońcu pod koniec lata, kiedy dowiedziałam się o "wyroku na jej matkę". Teściowa stwierdziła, że nie ma już miejsca na kaktusy (a także część innych sukulentów), więc mogę sobie wziąć co chcę - reszta wyląduje w koszu. Nie muszę chyba mówić, że przygarnęłam wszystkie, które zdrowo wyglądały? M. in. tą nieszczęsną napompowaną M. microhelia. Mam zamiar zrobić z tego nieszczęścia prawdziwą ślicznotkę (choć prawdopodobnie zajmie mi to kilka ładnych lat), bo jak widać po małej, ten gatunek jest na prawdę piękny i wart każdego centymetra, który zajmuje w inspekcie ;)
W tym roku zapewniłam obydwu pierwsze zimowanie na sucho, w inspekcie rezerwuję dla matki największą patelnię - czyt. najbardziej nasłonecznione miejsce (młoda poszuka nowego domu) liczę na duuużo kwiatuchów w przyszłym roku, w końcu rośliny pięknie odwdzięczają się za odrobinę serca...

Komentarze

  1. Śliczne kwiatki! Takie świeże, kojarzą mi się z sorbetem cytrynowym - mniam! ;) Niedawno pytałam Cię czy moja M. microhelia ma szanse na jakieś kwitnienie w tym roku, a tu wczoraj przed snem rzut oka na parapet i jest! - pierwszy pączek tego roku! :D I tu się rodzi kolejne moje pytanie - zostawić ją na zimowisku gdzie nie jest bardzo zimno (teraz temp waha się tam 9-16 stopni C.) czy przenieść ją do jeszcze cieplejszego pokoju i pozwolić powolutku się obudzić całkiem? Jak Ty postępujesz ze swoimi kaktusami, które zaczynają się budzić w środku zimy?
    Pozdrawiam, Dico :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Swoje mamilarie całą zimę trzymam w tym samym miejscu, bez względu na to czy kwitną czy nie. Wszystkie swoje kaktusy będę wybudzała pod koniec marca, jeżeli zima się przedłuży, przesunę to na kwiecień - kiedy dzień będzie dłuższy a warunki oświetleniowe lepsze. Teraz jest zdecydowanie zbyt wcześnie na wybudzanie (chyba, że dysponujesz jakąś lampą imitującą światło słoneczne, pod którą mogła byś ją postawić). Tak drastyczna zmiana otoczenia na pewno pobudzi Twoją mamilarię do wzrostu a przy niedoborze światła wyciąganie się stożka wzrostu jest więcej jak pewne. Jeżeli nie masz jak jej doświetlić lepiej zostaw ją tam, gdzie jest - jeżeli ma zakwitnąć to i tam jej się uda, jeżeli nie - może powtórnie spróbuje bliżej nowego sezonu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za tak szybką odpowiedź! Tak sądziłam, że zostawienie jej na swoim miejscu będzie najlepszym rozwiązaniem, ale wolałam się upewnić. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witaj! Co sądzisz o moim wpisie? O czym chcesz przeczytać, aby strona była jeszcze ciekawsza?

Popularne posty