Adromischus'y czyli same plusy!
Rodzaj Adromischus to jeden z moich najukochańszych. Nie mam ich jeszcze zbyt wiele, gdyż w ciągu ostatnich 4 lat udało mi się zgromadzić "aż" 5 gatunków jednak była to miłość od pierwszego wejrzenia - podobnie jak z kaktusami - i zawsze kiedy tylko mam okazję dokupuję kolejne roślinki. Dotychczas robiłam wszystko na wyczucie, bo nie mogłam znaleźć konkretnych informacji dotyczących ich uprawy jak również nie miałam kogo zapytać "z czym to się je", bo z jakiegoś tajemniczego powodu rodzaj ten jest marginalizowany w Polsce i na prawdę trudno mi było znaleźć kogoś, kto się nim bardziej interesuje :( 3 lata zajęło mi znalezienie kogoś kto ma, hoduje i wie cokolwiek na ten temat...
Zapewne
wiele osób zaczynających przygodę z rodzajem Adromischus zadaje
sobie te same pytania co ja: jak się nimi
opiekować, czy podołam ich uprawie oraz najtrudniejsze: jak
pozyskiwać nowe gatunki (oklepane A. cooperi, A. maculatus czy A.
cristatus nie tak trudno kupić od polskich sprzedawców, ale w końcu
chcemy czegoś więcej, prawda)? Zacznę od końca. W Polsce są dwie
możliwości: albo nabyć je od Czechów (podczas jakiejś
Kaktusiady, czy to przy okazji zwiedzania kolekcji lub drogą zakupów
internetowych) albo odkupić od kogoś, kto nabył je od Czechów i
zechce się pozbyć nadwyżek. Osobiście korzystałam do tej pory z
tej ostatniej opcji – największy minus tej sytuacji to zależność
od kogoś, bo tak naprawdę bierzemy co dają a nie to co byśmy
akurat chcieli, ale przynajmniej rozwija się kolekcja.
Odpowiedzi
na pozostałe z pytań znalazłam w artykule „A
plea for Adromischus” Eduart'a Zimer'a z Auckland w Nowej Zelandii (drukowany w Xerophilia
– Anul I, nr. 1 (1) – Iunie 2012)
i
chciała bym podzielić się z Wami moimi notatkami z jego lektury. Podobnie jak
autor zupełnie nie rozumiem dlaczego Adromischus jest rodzajem
niszowym! Żeby było łatwiej usystematyzować wiedzę przedstawię
informacje w podpunktach:
- nazwa pochodzi z języka greckiego Adromischus: Adros = gruby i mischos = łodyga ;
- w naturze występują: we wszystkich prowincjach RPA oraz w południowej Namibii, porastają mniej lub bardziej łagodne stoki, rosną na kamiennym gruzie lub w szczelinach, czasami chronione przez wyższą roślinność na terenach półpustynnych z przewagą deszczu latem rzadko są narażone na ekstremalne przeciągi, po deszczach skalna powierzchnia wysycha w ciągu kilku godzin, jednak głębokie szczeliny zapewniają stały dopływ wilgoci dla roślin;
- aktualnie obowiązuje systematyka Helmut'a Tolken'a, który ograniczył liczbę gatunków do 28 podzielonych na 5 serii ściśle powiązanych z cechami morfologicznymi kwiatów;
- niezbyt imponujące kwiaty rekompensują różnorodnymi kształtami liści, mnogością wzorów na epidermie i faktur nie występujących u innych roślin;
- duża liczba form stanowiskowych pozwala zbudować różnorodną kolekcję opartą o jeden gatunek;
- większość gatunków wymaga standardowego stanowiska jakie zapewniamy swoim kaktusom i sukulentom – bezpośrednio na słońcu (wystawy wsch., pd. i zach.) lub bardzo jasnego nieznacznie w cieniu innych roślin i z dostępem świeżego powietrza, bez przeciągów;
- substrat powinien być mineralny, ewentualnie z niewielką domieszką składników organicznych, tak aby utrzymywał wilgoć przez 1-2 dni i wysychał w ciągu kolejnych 8-12 dni. Rośliny o korzeniach wiązkowych lubią substrat o drobniejszej frakcji, roślinom o mięsistych korzeniach nie zaszkodzą większe frakcje;
- nie należy nadmiernie ich przesuszać (ograniczamy podlewanie jedynie w środku lata i zimą, w naturze mają zapewniony całoroczny dostęp do wody);
- przy podlewaniu należy brać pod uwagę wielkość doniczki, ale również wielkość rośliny – paradoksalnie większe okazy potrzebują bardziej obfitego podlewania;
- gatunki trudniejsze w uprawie podlewamy w podstawkę, reszty starajmy się nie przelewać;
- gatunki szybko rosnące możemy nawozić 2 razy do roku, ale nie jest to niezbędne;
- rośliny mają kompaktową budowę i dysponując niedużą ilością miejsca możemy zbudować sporą i różnorodną kolekcję;
- nie rosną zbyt szybko, więc przesadzamy je b. rzadko, najlepiej dopiero wtedy, gdy wyrosną z doniczki, gdyż nie lubią przesadzania;
- rośliny w dużej mierze łatwo możemy samodzielnie rozmnażać z sadzonek lub z liści;
- są wytrzymałe i odporne na większość szkodników, ale choroby grzybowe w ciągu kilku dni mogą je poważnie uszkodzić (zwłaszcza Botrytis) dlatego należy stosować kuracje przeciwgrzybicze (i nie przelewać!);
- zimowanie powinno być chłodne (3-5°C, temp. w ciągu dnia mogą sięgać 15°C lub więcej) i widne;
- cały rok wyglądają pięknie, bo liście są trwałe;
- należy unikać wysokiej wilgotność powietrza, nadmiernej wilgoci, słabej cyrkulacji powietrza, niskich średnich temperatur zimą;
- lektura obowiązkowa dla fanów rodzaju: „Cactus File Handbook No. 3: Adromischus” John Pilbeam, Chris Rodgerson, Derek Tribble (1998).
Mam nadzieję, że zgromadzone tu informacje przydadzą się komuś. Żałuję, że nie dotarłam do nich wcześniej, bo pozwoliło by to uniknąć wielu błędów z moimi skarbami a oto i one:
Rozmnażanie:
Archiwalna perełka. Tak wyglądał Adromischus cooperi na początku 2011 roku. Pierwsze moje doświadczenie z tymi roślinami. Jak widać całkiem nieźle ukorzeniał się w zwykłym piasku! |
Ja dałam za wygraną, ale po takiej zachęcie, to kto wie, może coś u mnie jeszcze przybędzie.
OdpowiedzUsuńPowodzenia z nimi! I nowych nabytków.
annaoj
Joasia nie zniechęcaj się tak łatwo! Może nie mam jakichś spektakularnych osiągnięć z tymi roślinami, ale żyją, rosną a teraz kiedy dowiedziałam się co nieco, może być już tylko lepiej. Dodałam ten post, żeby inni nie musieli błądzić po omacku jak ja do tej pory. Jeżeli tylko je lubisz warto jeszcze spróbować :D
UsuńWłaśnie po raz drugi podejmę próbę z odpadkami z hipermarketu. Zimą nie wyszło, ale to była zima. Teraz mam trzy listki, dziś je "sprowadzę na ziemię" bo pewnie myślą/czują, że odpadły i zdechną a ja mam plan, żeby się cudownie rozrosły :)
OdpowiedzUsuńAha, zauważyłem, że zapomniałem podziękować... Dzięki za Twój tekst, jest bardzo pomocny. Jak się wsadza trzy listki do ziemi to człowiek jest jak w transie - przynajmniej ja tak mam ...do psychiatry chyba z tym nie muszę iść :) ?
OdpowiedzUsuńWitaj! Cieszę się, że mój tekst na coś się przydał :) Bardzo podoba mi się Twoje podejście, pewnie dlatego, że sama mam podobne. Ja również bardzo się cieszę kiedy coś z tych moich listków wyrasta, więc jakby coś jest nas już dwoje takich "nienormalnych" ;)
OdpowiedzUsuńCo do ukorzeniania zimą - da się pod lampami (pewnie nie tylko), ale pod warunkiem, że listki nie zmarzły.
Bardzo dziękuję Autorce za cenne informacje o adromischusach i to podane tak, że naprawdę przyjemnie się czyta. Także i ja znalazłam w supermarkecie leżący luzem listek A. cooperi. Jest przełom maja i czerwca i już po 10 dniach listek ma kilka malutkich korzonków, chociaż z braku czasu potraktowałam go mało starannie, bo położyłam go w doniczce innej roślinki, którą codziennie delikatnie spryskuję (w tym podłoże - dla epifitów). Nurtowało mnie jednak z której strony listka wyrosną korzonki, a z której nowy A. c. i właśnie na tym blogu znalazłam odpowiedź, t.j. podpatrzyłam na zdjęciu, że nowa roślinka u Autorki pojawiła się od bardziej płaskiej strony listka. Dlatego swojego listka położyłam na stronie wypuklejszej. Pozdrawiam wszystkich
OdpowiedzUsuńDziękuję za opinię. Trzymam kciuki, żeby adromiszusek pięknie się przyjął:)
UsuńDziękuję za wsparcie. Adro. już w ziemi "dla dorosłych" (spanikowałam, że mu korzonki wysychają), ale nowej roślinki nie widać (jeszcze?). Ta strona jest i pomocna, i inspirująca i dzięki Ci za nią. Serdecznie pozdrawiam. Jadzia
UsuńZagapiłam się z odpowiedzią, wybacz! Jak sytuacja wygląda teraz? Tempo wzrostu może być różne dla każdej nowej roślinki czego przykładem były moje bliźniacze listki adro - warunki wzrostu były identyczne a rozwój zupełnie różny.
UsuńWprawdzie mój Listek A. cooperi błyskawicznie (w 2 tyg.) ukorzenił się w 1. poł. czerwca, ale przez cały sezon nie wypuścił nowej roślinki. Zniecierpliwiona, zaczęłam nawet co jakiś czas rozgarniać ziemię i sprawdzać podziemną część Listka. I dopiero ostatnio - w 2. poł. września (!), na podziemnej części Listka pojawiło się tajemnicze COŚ, może zaczątek nowej roślinki? A jednocześnie wkrótce okres spoczynku, co komplikuje sprawę... Jeśli doczekam się nowej roślinki, obiecuję, że dam znać. Jadzia
UsuńNajlepiej po prostu dać im czas, póki ukorzeniony listek nie obumiera zawsze jest nadzieja. Listków w trakcie ukorzeniania i w oczekiwaniu na roślinkę jak u Ciebie nie zimujemy tak, więc nic się nie przejmuj i zraszaj/ podlewaj jak dotychczas. W końcu coś wyrośnie! :)
UsuńJest! Pojawiła się śliczna malutka falbanka, w dodatku czerwona! Po blisko 5 miesiącach! Dzięki, Paula, za podtrzymywanie na duchu i za tę stronę. Teraz zachęcam wszystkich, którzy też znaleźli listki Adro., do wytrwałości - jak widać, czasem na A. cooperi trzeba czekać dłuuuuugooooo!
UsuńSuper! Bardzo się cieszę :) Ukorzenianie wymaga mega cierpliwości, ale daje też bardzo dużo satysfakcji mam nadzieję, że to nie będzie ostatni raz. Powodzenia!
Usu����
UsuńW odpowiedzi powyżej wstawiłam emotikony z uśmiechami, ale, jak widać, nie przeszły. UŚMIECH!
UsuńNic tu nie działa jak trzeba, dobija mnie ta witryna!
UsuńMi pomogła :)
UsuńMam pytanie - czy listki które mi odpadły podczas transportu mogę po prostu włożyć w ziemię i wypuszczą korzenie? Czy potrzebują dodatkowych zabiegów? :) może to głupie pytanie, ale to moje pierwsze rośliny z tej rodziny, kupione w necie i doszły w kawałkach :/
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że podczas transportu zdążyły podeschnąć, więc można od razu wetknąć do ziemi albo na niej położyć i po paru dniach zacząć zraszać. Listki często opadają w podróży ale też chętnie się ukorzeniają. Powodzenia :)
UsuńWitam. Posiadam w swojej skromnej kolekcji 4 gatunki z rodzaju Adromischus. Niektóre mają już 11 lat ale nigdy nie udało mi się zobaczyć jak kwitną... Czy Tobie kwitną?
OdpowiedzUsuńWitaj, niestety musiałam zrezygnować z ich uprawy, została mi tylko jedna roślinka. Nie mogłam zapewnić im optymalnych warunków do zimowania i nie wytrzymały u mnie ;( Z tego co pamiętam jedna sadzonka przyjechała z pędem kwiatowym ale w nowym miejscu od razu go ususzyła. Trzymam kciuki żeby Tobie się udało!
UsuńMoje (mam 1 i 2 ze zdjęć tutaj) się bardzo wyciągnęły w górę, nie wiem czy to źle, ale mam pytanie czy mogę ściąć czubek i go ukorzenić ponwnie? Czy lepiej z listków?
OdpowiedzUsuńNie próbowałam z Adro, ale wydaje mi się, że tak jak w przypadku innych sukulentów powinno się udać. Niestety w sezonie zimowym mimo braku podlewania Adromischusy również potrzebują dużo światła żeby się nie wyciągnąć.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńDlaczego pierwsze listki zaginęły w doniczce.a wyrosły następne.
OdpowiedzUsuńŚwietne informacje 😊 proszę o skład ziemi do tych właśnie sukulentów, w powiększeniu widzę drobne kamyczki, ziemia...? I chyba cynamon 😉?
OdpowiedzUsuń