Miłość na odległość...

... jest do bani! Nie wiem jak ludzie mogą prowadzić kolekcję "z doskoku". To mój pierwszy rok (pomijając ostatni rok studiów, kiedy dopiero zaczynałam na poważnie interesować się kaktusami), który spędzamy osobno. Okazjonalne wizyty to nie dla mnie! Mogła bym codziennie spędzać każdą wolną chwilę na podziwianiu mojej zbieraniny. Zrozumieć mnie może chyba tylko drugi kaktusiarz, bo otoczenie słabo w porywach do wcale:/ Tęsknię <3 

Szkoda, że lato nie może trwać wiecznie...
Crassula ovata 'minima' z marketowego listka, w ubiegłym roku zaczęłam jej odkrywać pieniek i zaczyna już nabierać "drzewkowego" wyglądu.
Zdjęcie nie jest urzekające, ale chciałam pokazać kształt drzewka jaki udało mi się do tej pory uzyskać. Wierzchołki bez mojej ingerencji zaczęły się dzielić, ale jeszcze nie mam aktualnych zdjęć.
Crassula mesembryanthoides w ubiegłym roku dostałam kawałek do ukorzenienia podobnie jak inne liściaste była bardzo zadowolona z pobytu "pod chmurką".
Aloe variegata tak bardzo o nim marzyłam, że dostałam sadzonki z 2 różnych źródeł, piękny!
Aloe species -  mój najstarszy i największy liściasty mam go od maleńkiej sadzonki wielkości mniejszej niż 5 cm, czyli ok. 5 lat.
Doniczka 29x29 cm. Wnoszenie i wynoszenie z domu stają się coraz bardziej kłopotliwe, tempo wzrostu nie przestaje mnie zadziwiać, chociaż zdaje się, że trochę ostatnio przystopował.
Crassula perforata variegata i zwykła, rosną bezproblemowo i ładnie się zagęszczają, ale potrzebują dużo słońca, powietrza i wody.

Komentarze

Popularne posty