Wspominki

Całe szczęście, że nie zabrałam jeszcze liściastych na zimowisko, bo pogoda zmieniła się diametralnie - słoneczko świeci i suszy substrat po ostatnich ulewach. Mam nadzieję, że ten stan rzeczy potrwa jak najdłużej! 

Na jutro zaplanowałam drugie profilaktyczne podlanie środkiem owadobójczym. W tym sezonie nie było widać gołym okiem żadnych szkodników, ale biorąc pod uwagę, że co najmniej 2 mamilarki: Mammillaria bocasana i Mammillaria gracilis fma monstruosa zachowywały się podejrzanie tego lata (z dnia na dzień uszło z nich życie mimo, że bardzo ładnie obudziły się po zimie, były śliczne i zdrowe), nie miałam czasu zajrzeć im w korzenie a nigdy nie wiadomo co tam się może czaić! Niestety wiosna, a nawet lato, nie dopisały w tym roku i jesienne opryski są (ku mojej rozpaczy) pierwszymi w tym sezonie, ale nie mogę sobie ich podarować. Ubiegłe lata nauczyły mnie, że jeżeli sprowadzamy nowe rośliny do kolekcji należy je opryskać choćby nie wiem jak pięknie i zdrowo wyglądały. Zawsze kiedy sobie odpuszczałam opryski źle się to kończyło i nie tylko dla świeżaków :( 
Po sezonie 2012 postanowiłam, że przez cały najbliższy rok nie będę nic dokupowała do kolekcji, ale jako że wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia nie obeszło się bez niewielkich zakupów:

Mammillaria aff. polythele ssp. polythele
Mammillaria aff. wagneriana

Mammillaria pennispinosa
Adromischus marianiae 'tanqua'
Adromischus leucophyllus


Jak to się mówi: serce nie sługa, ale w ogóle nie żałuję. Tak na prawdę dopiero raz w życiu żałowałam zakupu, w sumie żałuję do tej pory, że zamiast Mammillaria spinosissima cv. 'Un pico' kupiłam Rebutia minuscula, która padła zaraz po przekwitnięciu jeszcze tego samego sezonu, w którym ją kupiłam (za zaskórniaki z resztą). To było jeszcze w czasach, kiedy dopiero szukałam swojej drogi w miłości do kaktusów i różne mi się podobały. Czy to znaczy, że się ograniczam do mamilarii? Tak bym tego nie nazwała. Nic mnie nie ogranicza w doborze roślin, ale po prostu szkoda mi cennego miejsca i (nie czarujmy się) środków, na kaktusy które nie są mamilariami ;) Tak trafiły mi do przekonania, że byle jaka Mammillaria jest dla mnie cenniejsza niż dowolny inny kaktus, żeby nie wiem jak był piękny lub drogi... i już. Z liściastymi sprawa się komplikuje, bo podobają mi się na prawdę różne i chciało by się mieć je wszystkie. Nie umiem się zdyscyplinować tak, jak z mamilarkami i zrobić listy chciejstw, której będę się trzymała. No cóż, może jeszcze do tego dorosnę? (chyba prędzej zarosnę tym sukulentowym buszem lol )

*
Dzisiaj archiwalne zdjęcia tej niewdzięcznicy, która nie doceniła, że wybrałam właśnie ją (M. spinosissima cv.'Un Pico' nie mam do tej pory, chociaż za każdym razem gdy widzę ją w sprzedaży szybciej bije mi serce). Zdjęcia robione telefonem, więc jakość nie powala, ale przynajmniej można powspominać ten oszałamiający kolor kwiatów...

Rebutia minuscula



Komentarze

Popularne posty