Dlaczego kaktusy się nie asymilują? cz.1 - marketowce, komentarz krytyczny

W wielu miejscach i przy różnych okazjach pisałam, że markety i kwiaciarnie to najgorsze możliwe miejsca, aby kupić kaktusy. Powodów jest kilka. Ale powód numer jeden to: problemy tych roślin z przystosowaniem do naszych warunków uprawy. Być może część z Was powie "absurd!" w końcu ciężko wykończyć marketowce i są idealne dla początkujących, ale... Tak to prawda, że są super na początek, niewymagajace, ba! nawet kwitną, ale schody zaczynają się kiedy mamy już jakąś wiedzę i chcemy tym marketowcom zapewnić godne warunki - podręcznikowe zimowanie, podlewanie i substrat wg przepisu kaktusowego guru i oczekujemy, że nam się za to stokrotnie odwdzieczą, bo uratowaliśmy je od śmierci z przelania i braku światła w markecie. Co wtedy? No cóż część z nich odwdzięczy się praktycznie niezauważalnymi przyrostami, inne kwiatami na które każą czekać latami a jeszcze inne padną przy pierwszej lepszej chorobie, ktora dokucza innemu kaktusowi latami a ten nic sobie z tego nie robi. I co się stało z naszym marzeniem "i żyli długo i szczęśliwie"? Dlaczego tak się dzieje?

"Czym skorupka za młodu nasiąknie..." ponieważ ostatnio robiłam kaktusowe zakupy, oglądałam profile kaktusiarzy na Facebook i galeria Youtube wspaniałomyślnie zasugerował mi filmik "jak wyhodować kaktusy z nasion od a do z" (oryginalny tytuł "How to grow cactus from seed A to Z") - zazwyczaj podała bym odnośnik, ale nie chcę żeby autor filmu zarabiał na propagowaniu tych głupot, ale do tego jeszcze dojdziemy. Autorem filmu (nazwijmy go roboczo P. B.) jest producent kaktusów i innych sukulentów.

Magia ekranu: P. B. używa niewielkich palet produkcyjnych typu wytłaczanka z odpływami na spodzie oraz 100% torfu, który nie został nawet poddany obróbce termicznej  ( info z komentarza pod filmikiem, że czasem to robi, ale nie zawsze) i zostawia wytłaczankę w wodzie do całkowitego nasiąknięcia torfu. Następnie wysiewa jako rzecze komentarz "wyselekcjonowane nasiona "( nie zaprawione, bo i po co) i posypuje je cienką warstwą torfu. Gotową wytłaczankę wstawia do przezroczystego zamykanego pojemnika z adnotacją, aby nie stawiać nasion bezpośrednio na słońcu obiecując, że wszystkie nasiona wykiełkują w ciągu 4 do 6 dni. Następnie P. B. pokazuje piękne zdrowe sieweczki, które mają już około 5 mm po miesiącu od wysiania. Na spodzie plastikowego pojemnika można dostrzec niewielką ilość wody o zielonkawym zabarwieniu, torf nieznacznie pokrywają glony. Po 3 miesiącach nasze śliczne, zdrowe sieweczki mają już prawie 1 cm średnicy i mają za sobą pierwsze pikowanie. I wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Ponad 100000 wyświetleń, 1000 polubień, tylko 66 osób nie dało się nabić w butelkę. Większość komentarzy pochodzi od osób zachwyconych tą cudowną metodą wysiewu, jedyne pytanie jakie im się nasuwa to czy należy siewki podlewać oraz skąd wziąć te wytłaczanki - i tylko na te pytania P. B. odpowiada. Serio? Ja mam inne. Czy to na prawdę te same siewki? A jeśli tak jaka chemia działa takie cuda, że torf nie zamienił się w śmierdzącą, gnijącą papkę? Jak to możliwe, że nasiona/ siewki nie spleśniały? Jak poradzić sobie z plagą ziemiórek, które mają w takiej uprawie raj na ziemi? Na te oraz inne pytania typu "czy używasz lamp aby doświetlać siewki?" odpowiedzi brak, brak również informacji jak wszystkim entuzjastom poszły wysiewy, które ochoczo deklarowali przeprowadzić ww metodą. 

Z całą pewnością nie jest to jedyny producent, który stosuje takie metody. Siewki w jak najkrótszym czasie mają być gotowe do sprzedaży i przynosić zyski. Nie będą przecież czekać latami, aż kaktusy urosną w swoim naturalnym tempie generując tylko koszty. Aby kaktusy mogły to przetrwać aplikowane muszą być ogromne ilości środków przeciwgrzybiczych oraz różnorakie środki przeciw szkodnikom oraz naturalnie nawóz, aby jeszcze szybciej rosły*. Niestety prędzej czy później odbija się to na kondycji tych roślin, o czym świadczyć mogą moje osobiste statystyki: spośród 27** kaktusów tudzież innych sukulentów zakupionych w markecie/ kwiaciarni na przestrzeni ostatnich 15 lat przeżyło do dzisiaj 6 roślin (dwie z nich kupiłam jako 3 siewki w jednej doniczce z czego jedna straciła 2 "główki" a druga 1).

*Wskazuje na to czysta logika. Nawet zapewniając roślinom dobre warunki sięgamy po te środki 2 razy do roku. Nie powiekszam kolekcji już od 3 lat a nadal nie udało mi się w 100% pozbyć przędziorków chociaż kaktusy spędzają ok. 5 miesięcy pod chmurką rocznie.

**Mogło być ich więcej, ale tyle udało mi się naliczyć.

Komentarze

Popularne posty