Dlaczego kaktusy się nie asymilują? cz. 2 - "nie przesadza się starych drzew"

Druga grupa kaktusów, które słabo się adaptują to wg moich obserwacji "kaktusy z odzysku". Starowinki uratowane z klatki schodowej, śmietnika czy też podarowane przez kogoś kto nie chce lub nie może dłużej się nimi zajmować. I to jest poniekąd paradoks - przez wiele lat są przelewane, trzymane na słabo - lub praktycznie wcale - oświetlonych klatkach schodowych, w czystym torfie lub byle jakiej ziemi, ich opekun nigdy nie słyszał o wymaganiech kaktusów, zimowaniu itd. a one żyją i niejednokrotnie kwitną całkiem nieźle. Natomiast  po przesadzeniu do odpowiedniego substratu, kiedy zapewnimy im odpowiednią ilość słońca i wody, komfortowe zimowanie, dosłownie wszystko czego do tej pory nie miały - marnieją, przestają kwitnąć i w końcu przechodzą do krainy wiecznych cierni. A my zachodzimy w głowę co poszło nie tak...

Kaktus to sprawnie działający mechanizm. Natura wyposażyła te rośliny w doskonały system surwiwalowy, gdyż w naturalnym środowisku następują naprzemiennie okresy długotrwałej suszy i okresy ulewnych deszczy. Aby przetrwać susze kaktusy magazynują odpowiednie ilości wody, które w okresie suszy wyparowują.  Natomiast same kaktusy przechodzą wtedy okres spoczynku, kiedy zaczynają się opady deszczu kaktusy budzą się do życia i znowu wchodzą w fazę intensywnego wzrostu - wegetacji. Dlatego też zimowy spoczynek kaktusów nie jest jakimś wymysłem, ale podstawową potrzebą tych roślin. Tak stworzyła je natura. Nawet jeżeli nie jesteśmy w stanie zapewnić im odpoczynku w chłodzie i tak zaprzestajemy podlewania! Utrata wody nie jest tak znaczna żeby zagrozić życiu kaktusów i spokojnie wytrzymają nawet 6-8 miesięcy bez podlewania już przy roslinach wielkości owocu czereśni  (niektóre nawet o średnicy 5 mm). Jeżeli na przestrzeni wielu lat ta podstawowa potrzeba kaktusów jest ignorowana* ten doskonale zaprojektowany mechanizm obronny przestaje funkcjonować lub też działa w stopniu niewystarczającym. Jeżeli oczekujecie jakiejś porady co można w związku z tym zrobić szczerze przyznam, że wszelkie próby ratowania "kaktusów z odzysku" odpuściłam sobie parę lat temu, gdyż żadna z przygarniętych roślin nie była w stanie zaadaptować się do moich warunków. Tak, więc grzecznie lecz stanowczo odmawiam przyjmowania starych roślin po przejściach. Czy odradzam próby ich ratowania? Nie. Być może w tym jednostkowym przypadku się powiedzie. Być może zmiany powinny być wprowadzane stopniowo, ale tak jak wspomniałam u mnie to nie przyniosło żadnych rezultatów. A może po prostu "nie przesadza się starych drzew"?

* O tym, że potrzebują słońca nie wspominam - to oczywiste dla wiekszosci osób. Nie upatruję też przyczyny trudności z adaptacją w niemożliwości przystosowania do większych ilości światła słonecznego, aczkolwiek ta kombinacja: nowy substrat + inny sposób podlewania + wieksza ilość światła słonecznego to może być zbyt wiele jak na jedną roślinę. 

Komentarze

Popularne posty