"Portki strachu"

Pisałam już o "urokach" posiadania kolekcji na odległość. W ostatnim czasie rozłąka bardzo dała mi się we znaki. Problemy zdrowotne zarówno moje jak i członków rodziny sprawiły, że nie odwiedzałam moich roślinek przez równe 2 tygodnie. Tęsknota to jedno i chyba każdy to rozumie, ale jeszcze gorsza była niepewność czy moja mama, której w najmniej oczekiwanych momentach załącza się dobroczynność, nie podlewała pod moją nieobecność zimujących kaktusów. To prawdziwy koszmar nie wiedzieć co się tam dzieje, nie móc dopilnować czy zareagować (ostatniej zimy mama wpadła na "genialny" pomysł, żeby podlać kilka mamilarii, bo jej się szkoda zrobiło i musiałam je wybić z doniczek i wysuszyć, żeby się nie wybudziły grr!) a przede wszystkim być zdanym na czyjąś łaskę lub niełaskę :/ Na szczęście nic się nie stało i mama podlała tylko ukorzenione listki oraz liściaste (na co udzieliłam osobistej zgody, bo akurat wypadał termin comiesięcznego podlewania) reszta śliczna i suchutka.

Dzisiaj miała być tylko fotorelacja, ale strasznie się rozpisałam! :o Ale to jeszcze nie koniec, bo powodów do radości jest wiele.
Ostatnia z trójcy Titanopsis calcarea jeden kwiatek przegapiłam, ale z drugim czekała na mnie, bo otworzył się w godzinę po moim przyjściu :D
Najnowsze Crassula zdążyły już się zadomowić i rosną :D
Crassula mesembryanthoides zapragnęła być jednym wielkim korzeniem, bo wypuszcza je zewsząt i nie są to pitu-pitu korzenie powietrzne ta ślicznotka najwyraźniej ma jasno określony cel: każdy korzeń dąży do zakotwiczenia w ziemi! Muszę szybko zamówić wkłady do pochłaniaczy wilgoci, bo nie tylko jej korzenie wyrastają w dziwnych miejscach o.0
Sedeveria 'Harry Butterfield', ciągle ją pokazuję, ale aż miło popatrzeć jak się ciągle zmienia. Sporo w tym roku podrosła i jest coraz piękniejsza! 
Uwielbiam oglądać je "pod słońce" wtedy okazuje się, że nawet zazwyczaj niepozorne ciernie nabierają odlotowych kolorków, tutaj wariacje na temat czerwieni <3
W końcu zmobilizowałam się do zmierzenia Aloe spec., więc mimo niewyjściowych skarpetek postanowiłam zrobić pamiątkowe zdjęcie.  Oficjalne wyniki mierzenia: 60 cm wysokości od podłogi i 50 cm średnicy w najszerszym miejscu. Nie mogę wyjść z szoku! Uważajcie na te małe słodkie aloesiki, które można kupić w marketach i kwiaciarniach, bo wyrasta z nich "coś takiego" :)))
Moje pierwsze osobiste drzewko się wyprostowało (na chwilę), więc chciałam to uczcić - swoją drogą też sporo podrosło czego nie widać w chwilach kiedy się pokłada - mam nadzieję, że w końcu z tego wyrośnie ;)


Mój bardzo dobry kolega, również posiadający część kolekcji na dystans także korzystał z pomocy rodziców, niestety nie jest to dłużej możliwe. Obecnie pozbywa się części roślin. To dla mnie bardzo smutne i żałuję, że nie mogę odkupić chociaż części tych mamilarii żeby nie poszły w obce ręce :( Mam wyrzuty sumienia, bo oprócz "suwenir znad Bugu" w tym roku przygarnęłam już trochę roślin a to do odratowania a to z żalu żeby właściciel ich nie wyrzucił i kurcze żałuję, że nie mam jeszcze tych lepszych warunków i kolekcji przy sobie, żeby chociaż mieć ten komfort psychiczny i nie musieć się nikomu tłumaczyć. Cały czas trzymam kciuki, żeby wydarzył się cud i kolekcja pozostała w niezmienionej formule. Jeżeli to czytasz, wiesz, że to o Tobie mowa - całym sercem jestem z Tobą.

Komentarze

Popularne posty