Under the blue sky

W tym roku, w porównaniu ze wszystkimi latami hodowli, najmniej czasu poświęciłam swojej wesołej gromadce. Trochę mi głupio z tego powodu, ale jest to zdecydowanie ożywcze doświadczenie, bo odkrywam swoją kolekcję na nowo - dosłownie! Często łapię się na myślach typu "cześć piękna, coś ty za jedna?", "o rety! to ja mam taką mamilarię?", "jakaś ty ładna, skąd ja cię mam?", "serio miałam taką ładną mamilarię? może to nie moja?"(tak, na pewno ktoś mi podrzucił ;) ). Wszystko to sprowadza się do jednego - zachwytu własną kolekcją. Nabywam kolejny raz przeświadczenia, że dobrze obrałam kierunek. Że mamilarki to strzał w 10, bo są z wiekiem coraz piękniejsze, są wdzięczne w uprawie, niezmordowane w kwitnieniach i nie ważne czy poświęcam im cały mój wolny czas, czy nie mam w ogóle głowy żeby do nich zajrzeć - one tam są i czekają żeby pokazać mi, że te wszystkie lata razem znaczą tak wiele, że to miłość na całe życie <3

Mammillaria centricirrha lubię szczerość więc musicie się o tym dowiedzieć: to wszystko jej wina, to przez nią i jej siostrę bliźniaczkę (zdjęcie poniżej) zarządziłam wszystkim mamilarkom większym od paznokcia eksmisję z foliaka! Ale już nie wypominając - marzyłam o takiej, nawet nie wiedząc, że mam takie cudo u siebie. Długie ciernie skierowane ku dołowi to zasługa ubiegłego sezonu pod chmurką. Sami musicie przyznać: jest "efekt WOW"!
Mammillaria centricirrha - tak, tak oto druga winowajczyni, jej metamorfoza dała mi do myślenia. Wprawne oko zauważy, że po sezonie pod chmurką (hodowca od którego ją dostałam uprawia swoje kaktusy pod folią) pojawiły się nieobecne do tej pory ciernie środkowe i to jakie! Teraz to dopiero będzie piękna :D Widać, że to ekstremalne opalanie graniczy u niej z survivalem, ale mam nadzieję wyjdzie jej finalnie na zdrowie.
Mammillaria parkinsonii dołączyła do wesołej gromadki pod koniec ubiegłego sezonu i zdecydowanie wyróżnia się w tłumie. Od kilku lat jest u mnie jej starsza siostra podzielona dychotomicznie z krótkimi cierniami, więc było tylko kwestią czasu, kiedy pojawi się wariant z długimi. W tym miejscu po wielu latach okazuję skruchę i (możecie to oprawić w ramki) oficjalnie przyznaję - "białe" mamilarie też mają w sobie to coś.
Mammillaria winterae GM820 Rayones - piękna i fotogeniczna. Od zawsze miała super ciernie, teraz dostała ciekawych kolorków, nic tylko czekać na upragnione żółte kwiaty ;)
Mammillaria sempervivi prawda, że śliczny z niej buraczek? Bardzo o takiej marzyłam i mimo, że nie ma wcale 2 cierni środkowych, na których mi tak zależało (miewa także po 3,4 a czasem nawet pojawiają się ciernie boczne - nie mam pojęcia od czego to zależy) to nie zamieniła bym jej na inną - bo jej magia nie tkwi wcale tylko w 2 cierniach, ale w układzie brodawek, ich kształcie i kolorze epidermy a jak w końcu zakwitnie to i tak ilość cierni przestanie się liczyć ;)
Mammillaria wagneriana  L1529 San Juan Capistrano kolejna szefowa zamieszania. Produkuje te piękne ciernie niezależnie od warunków hodowli - przerabiałam z nią wcześniej inspekt i foliak - ale dopiero po wystawieniu pod gołe niebo zdecydowała się zakwitnąć (co prawda jednym kwiatem, ale po 3 sezonach razem śmiem stwierdzić - no nareszcie!). Pisałam o tym w jednym z poprzednich postów.
Mammillaria polythele i spółka. Ta młodziutka świetnie się zapowiada. Niechcący cały ten post jest o spełnionych marzeniach. Zawsze podobało mi się to rozstawienie cierni u M. polythele (cytując klasyka) "mam i ja"!

Fanpage na Facebook ma już ponad 100 polubień - dzięki Kochani za niekończące się wsparcie i przede wszystkim za wyrozumiałość ;) Cieszę się, że rodzaj Mammillaria ma aż tylu fanów!

Komentarze

Popularne posty