Ciągle jeszcze zdarzają mi się takie dni i momenty, które są niczym objawienie. Chwile w których czuję to, co na początku mojej przygody z kaktusami. W powietrzu wisi coś nieuchwytnego, nieokreślonego, a może po prostu niebo ma ten sam odcień co wtedy? Serce zaczyna bić szybciej i znów czuję się jak nowicjuszka, która z zapartym tchem przegląda zdjęcia roślin, szklarni, dowiaduje się tak wiele w krótkim czasie. O matko ile kwitnień, gatunków, ilu pasjonatów! Nigdy wcześniej nie czułam czegoś podobnego, nigdy wcześniej nie interesowałam się czymś na tyle, by poczuć się odurzona i taka szczęśliwa! Ciągle jeszcze wraca do mnie ten stan, kiedy wszystko było pierwsze. Wtedy czuję, że naprawdę żyję, oddycham pełną piersią i szczerze wierzę w to, że życie bez pasji jest niczym... pustą, jałową egzystencją. I znów jestem zachwycona moją zgrają i wiem, że zmierzam we właściwą stronę. Zrestartowałam się... dobry wieczór :D
Gotowe do snu wygrzewają się w promieniach jesiennego słońca moje princessy;) Dzisiaj tegoroczne podarunki:
 |
Mammillaria sphacelata ssp viperina SB836 |
 |
Mammillaria species |
 |
Mammillaria bocasana |
 |
Mammillaria elongata ssp echinata |
 |
Mammillaria prolifera var. haitiensis |
 |
Mammillaria winterae GM820 Rayones
To jeszcze maluchy jak większość moich kaktusów, ale zaczynają już być widoczne zaczątki tego, co tak kocham w mamilarkach: różne formy i kolory cierni, epidermy i wariacje na temat brodawek a w ciągu najbliższych lat pojawią się kwiaty i wtedy to już w ogóle będzie pięknie <3 Zdradzę jeszcze, że żółte ciernie są wg mnie najpiękniejsze, ale pomarańczowe, czerwone czy też cieniowane depczą im po piętach;) Nie można się znudzić tym rodzajem, tyle ich jest a co jedna to inna i piękniejsza...
|
Komentarze
Prześlij komentarz
Witaj! Co sądzisz o moim wpisie? O czym chcesz przeczytać, aby strona była jeszcze ciekawsza?