Kochaj, ale nie przytulaj ;)

Ledwie zdążyłam przywyknąć do nowych mieszkańców foliaczka a gromadka znowu się powiększyła. Aby zachować równowagę w przyrodzie ja również oddałam do adopcji trochę roślin. Wierzę, że w nowym domu będą miały lepiej niż u mnie. Jakimś dziwnym sposobem one zawsze wiedzą, kiedy tracę do nich serce i czym prędzej żegnają się z tym światem. Przy okazji odkryłam, że dawanie jest równie ekscytujące, co branie :)

Jak się rozmnażają mamilarie? Wracam do domu a tam wielka paczka (hm dejavu?)  w pierwszej chwili pomyślałam, że to małż. coś zamówił pod moją nieuwagę, ale po sprawdzeniu odbiorcy i nadawcy okazało się, że to jednak do mnie. Myślę sobie - może jest jak z paczką chipsów, która zawiera więcej powietrza niż chipsów, ale nie... mega paka wyładowana po brzegi kaktusami. Ogólnie szok, bo nastawiłam się na 7-8 i byłam bardzo z siebie dumna, że mam jeszcze tyle wolnych doniczek lol Tak więc kolejna bardzo miła niespodzianka - jeszcze raz wielkie dzięki Gaga :* Robiąc coraz większe oczy przy rozpakowywaniu doszłam do wniosku, że kaktusiarze mają specyficzne pojęcie odnośnie tego, na co się umawiają (bo do tego, że mają ogromne serca doszłam już dawno).

Wszystkie posiadające korzenie egzemplarze posadziłam jeszcze tego samego dnia. Poszło mi to dosyć sprawnie, gdyż opracowałam na to swój patent: po pierwsze przyjemna dla ucha muzyka, dobrze sprawdza się zarówno energetyczna jak i bardziej relaksująca - tym razem wybór padł na największe przeboje Budki Suflera ;) Po drugie organizacja miejsca pracy, ja robię to tak (zakładając, że rośliny do przesadzenia mam już przygotowane):
1. Znoszę rośliny w miejsce, w którym będę przeprowadzała całą akcję sadzenia.
2. Gromadzę wszystkie doniczki, które mogą mi się przydać i dopasowuję je do wielkości roślin i ich korzeni - z tym, że korzenie można przyciąć (oczywiście nie rzepowe, aż tak postępowa nie jestem) a wygodnie się sadzi kaktusy tak aby doniczkę od korpusu dzielił co najmniej 1 cm z każdej strony (wcześniej wybierałam większe doniczki, ale tempo wzrostu moich roślin nie jest bardzo duże, więc i tak starczą na lata, poza tym żal mi tracić cenne miejsce), sprzątam niepotrzebne doniczki, żeby ich już nie mijać.
3. Znoszę pozostałe potrzebne rzeczy - jeżeli nie mam gotowego substratu przynoszę wszystkie potrzebne komponenty (żwirek kwarcowy, bims, lawa, zeolit, keramzyt i ziemia ogrodnicza, proporcje podałam tutaj ), solidna plastikowa reklamówka na substrat (pozwala dobrze wymieszać składniki i wybrać zawartość do końca), gumowe rękawice do prac domowych typu sprzątanie (są niedrogie i wytrzymałe, nie używam żadnych specjalnych rękawic ogrodniczych, bo i tak ciernie by przez nie przechodziły, najgorzej jest w nich z przesadzaniem haczykowatych mamilarii, ale na to już nie ma mocnych, przyczepią się do wszystkiego), druga reklamówka do zabezpieczenia "terenu" przed ewentualnym zabrudzeniem ziemią, kwadratowa doniczka bez odpływu o wymiarach 8x8x7 cm, którą wsypuję substrat do doniczki, wykałaczka do oczyszczenia korzeni ( jeżeli roślina przywędrowała od kogoś, kto uznaje czysty torf za jedyne słuszne podłoże jest niezbedna, w innych przypadkach podłoże samo odpada i wtedy nie muszę specjalnie znęcać się nad korzeniami).
Dalsze czynności to już standardowo, drenaż na spód, grubszy żwirek na wierzch, nazwówka do ustalenia, którą stroną kaktus ma być zawsze zwrócony do słońca. Nigdy nie podlewam przy przesadzaniu. Jednymi słowy standard. 


Z pewnością dało by się jeszcze bardziej usprawnić całą operację, np. przesadzając rośliny w miejscu, gdzie przechowuje się wszystkie akcesoria ogrodnicze, ale ja, np. nie dysponuję takimi warunkami :(

Oto część nowych mamilarek:

Mammillaria gracilis cv. Arizona Snowcap

 Mammillaria compressa ssp centralifera
Mammillaria aff. kunzeana
Mammillaria haageana
Mammillaria prolifera
Tłoczno. Tak, jak lubię :D

Komentarze

Popularne posty