Casa de Mammillaria - stanowisko letnie 2015 cz.2

Zgodnie z zapowiedzią kontynuacja a właściwie wstęp do poprzedniego postu...

Jak wiecie byłam w całkiem zadowolona z sezonu w foliaku (pisałam o tym m.in. TUTAJ). Jednak nie jest żadną tajemnicą, że lubię zmiany i zawsze uważam, że można więcej, lepiej itd. Mimo, że to tylko moje hobby zawsze staram się podchodzić do niego ambitnie i wyznaczać sobie nowe cele. Tak więc foliak był w porządku... w tamtym sezonie;) Jak wiecie część roślin chorowała i żeby odseparować je od zdrowych wystawiałam je "do umieralni" (tak wiem nie brzmi to zbyt dobrze, ale jak motywuje kaktusy do powrotu do zdrowia!) czyli pod chmurkę. W bardzo krótkim czasie okazało się, że pomimo chorób wyglądają o niebo lepiej od tych które zdrowo rosną pod folią - ciernie stały się długie i mocne, pięknie się wybarwiły, podobnie epiderma, podlewane przez deszcz nabrały zdrowego "ciałka" a później zaczęły dziać się cuda - mimo wcześniejszych chorób postanowiły zakwitnąć (nawet te oporne, do których nie mogłam trafić przez kilka poprzednich sezonów). I już wiedziałam, że to jest to czego chciała bym spróbować!

(Tradycyjnie już) długo się głowiłam jak wprowadzić moje marzenie o "wolnym wybiegu" dla kaktusów w życie. Zadecydował przypadek. Miejsce miałam wybrane już od dłuższego czasu, ale nie wiedziałam jak fizycznie mam to zorganizować. Tak więc czas mijał a kaktusy ciągle w ganku - szczerze przyznam już mi było wstyd, bo znajomi dawno swoje powynosili i powybudzali a ja "ciągle w lesie", więc wzięłam co było pod ręką (w tym roku akurat krawężniki i cegły) i zbudowałam prowizoryczne ogrodzenie. Jak na razie sprawdza się na prawdę dobrze tylko cieniując ten mój przybytek niechcący przypaliłam a właściwie ugotowałam (wstyd, że hej) kilka mamilarek. Większość jednak nie narzeka na warunki panujące w letniej rezydencji dla kaktusów 2015. Martwi mnie tylko, że niektóre do tej pory nie chcą się zakorzenić, ale chyba nie mam prawa do narzekania, bo w tym roku wybitnie nie mam dla nich czasu. Tak więc wszystko odbywa się spontanicznie i naturalnie. Jak wiecie znów się przeprowadziłam i kolekcja ponownie jest na odległość. Wiem, że dadzą sobie radę żałuję tylko, że sezon na "spóźniłam się na pierwsze kwitnienie", "znowu przegapiłam kwiaty", "zaraz się otworzy a mnie już nie będzie" został niniejszym rozpoczęty :(



Komentarze

Popularne posty